2015-09-23

Amir


Wpatruje sie w zdjecie. Mezczyzna patrzacy prosto w oko aparatu fotograficznego, pewnie. Oczy ma podpuchniete, podkrazone, prawie sine ze zmeczenia. Zatrzymuje moja uwage jego wzrok. Magnetyzm. Szczescie. Tak rzadko widac szczescie. Takie czyste..
Kilka miesiecy temu ten mezczyzna byl cieniem. Przeplywal obok innych. Nie moglam zrozumiec dlaczego. Istnial a jednoczesnie jakby go w ogole nie bylo. Tesknota w oczach. Cale cialo, ramiona bylo jak przystan jesienna pora bez lodzi najukochanszej, upragnionej.

Zwrocil moja uwage. Zaintrygowal. Podczas uczestnictwa w programie wprowadzajacym dla migrantow sluchal uwaznie, prawie nigdy nie mowil.

Piekny mezczyzna, dojrzaly, przystojny. Ubrany zawsze jakby mial zaraz przeprowadzac wywiad w programie telewizyjnym. Dziwnie komponowal sie w krajobraz naszego miasteczka. Na przerwach zawsze stawal w tym samym miejscu i patrzyl w strone lasu. Inni mezczyzni palili, pili herbate w malych szkalneczkach w ksztalcie gruszki.

Czesto widywalam go rozmawiajacego z innym Syryjczykiem Ajmanem, ktory jak i on zawsze pojawial sie w graniturze. Ajman zawsze mial przy sobie laptopa w torbie, nawet wychodzac na zakupy do spozywczego. Wygladal jakby za chwile mial wejsc do pracy. Ajman jest komputerowcem, programista z powalajacym doswiadczeniem zawodowym i pieknym CV.

Wierze goraco, ze kiedys Spotkam Ajmana z tym swoim laptopem i bedzie rzeczywscie w drodze do pracy...

Ludzie , ktorzy stracili swoja tozsamosc...

Pewnego dnia zapukal do mojego biura i poprosil o pomoc. Mowil cicho, cedzac slowa duzo lepszym od mojego angielskim. Mowil, ze czeka. Mial rok i szesc miesiecy od czasu kiedy pozegnal sie ze swoja zona i corkami i wyruszyl w podroz po lepsza przyszlosc. Nie bylo latwo. Jest dziennikarzem. Pracowal w syryjskich wiadomosciach. Roznice pogladow, zaostrzenie konfliktu nie pozostawily wiele do wyboru. Ucieczka. Wiedzial o polityce laczenia rodzin, chcial jak najszybciej dostac sie do Szwecji, bez narazania na niebezpieczna podroz zony i dziewczynek. Mowil, ze rozumie, ze kolejka, ze uzyskanie pozwolenia na pobyt dla rodziny tak dlugo trwa ale sytuacja wymyka sie spod kontroli a on nie potrafi poradzic sobie sam. Dom w ktorym ukrywala sie jego rodzina zostal zbombardowany. Najmlodsza corka ucierpiala najbardziej. Trzylataka ma liczne poparzenia na ciele. Nie ma dostepu do lekarza. A on bezsilnie czeka w kraju bezpiecznym i nic nie moze zrobic.
Rodzina jest w drodze do Turcji, do obozu uchodzcow.

Patrzylam na niego i staralam sie do calej sprawy podjesc profesjonalnie...
Oczywiscie spieprzylam sprawe. Mam dzieci, jestem rodzicem...

Najgorsze bylo to, ze tak na prawde ja nie mam wplywu na decyzje biura migracyjnego. Obiecalam, ze zrobie co moge ale obawiam sie, ze niewiele moge.

Polazlam do Astrid, ktora jest odpowiedzialna za kontakty zarowno z biurem migracyjnym jak i UNHCR. Wyslala maile i otrzymala odpowiedz, ze trzeba cierpliwie czekac...Jedynie kobiety w ciazy i osoby z powaznym zagrozeniem zycia moga liczyc na przyspieszenie decyzji o udzieleniu pozwolenia na pobyt.

Astrid wpadla na pomysl. Rodzina Amira dotarla do Turcji i skontaktowala sie z prywatnym lekarzem. Prawie caly zasilek Amira zostal wyslany do Turcji. Przeslano orzeczenie lekarskie o stanie zdrowia malej Nor. Wyslalysmy je do naszego lokalnego pediatry z prosba o napisanie orzeczenia. Po dwoch godzinach przyszedl mail mowiacy  o tym, ze zadne dziecko nie powinno w jej stanie znajdowac sie bez opieki lekarza. Astrid wyslala go do biura migracyjnego.

Nie dostalysmy zadnej odpowiedzi.

Ostatnie dwa tygodnie wlasciwie caly czas padalo. Patrzac w strone lasu mozna juz bylo zauwazyc zolto-czerwone kolory zwiastujace krotka jesien. Przedzimie.

Siedzialam w biurze owinieta moim welnianym szalem kiedy jak grom z jasnego wpadl do mojego gabinetu. Wymachiwal plikem papierow. Od razu zrozumialam. Chwycil mnie w ramiona i sciskal, ze trudno bylo mi oddychac. Plakal.
Patrzylam na niego i lzy splywaly po naszych twarzach.

Kontrast miedzy szcesciem a nie szczesciem. Radosc, jak rwacy potok. Zycie.

Polecial w sobote po swoje dziewczyny. Wczoraj wyslal zdjecie messengerem.
A ja nie moge przestac sie w nie wpatrywac. Mezczyzna patrzacy prosto w oko aparatu fotograficznego, pewnie. Oczy ma podpuchniete, podkrazone, prawie sine ze zmeczenia. Zatrzymuje moja uwage jego wzrok. Magnetyzm. Szczescie. Tak rzadko widac szczescie. Takie czyste..
Na zdjeciu widac ojca tulacego do siebie corki...

3 komentarze:

  1. Daga , przepiekna historia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. 59 yr old Programmer III Danielle Norquay, hailing from Langley enjoys watching movies like Colossal Youth (Juventude Em Marcha) and Knapping. Took a trip to Brussels and drives a Mercedes-Benz 300SL. zobacz tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń
  3. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń